- Zobaczyliśmy ptaka na schodach w pobliżu naszego biura administracji – mówi Agnieszka Radziewicz, kierownik osiedla „Dorota-Barbara”. – Wyglądał na przestraszonego. Zaniepokoiło nas, że nie odlatywał, mimo że wokoło panował ruch. Myśleliśmy, że może ma uszkodzone skrzydło – dodaje.
Pracownicy SM Wrocław-Południe wiedzieli, co robić w takiej sytuacji, bo miesiąc wcześniej wzywali pomoc do małych wron, których gniazdo spadło wraz z przewróconym drzewem. – Zadzwoniliśmy do miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego oraz do weterynarzy, którzy w maju zaopiekowali się znalezionymi przez nas wronimi pisklętami – mówi Agnieszka Radziewicz. – Umieściliśmy pustułkę w kartonie i przenieśliśmy do naszego biura. Dwie godziny później już była pod opieką specjalistów – dodaje.
Weterynarze, Gabriela i Piotr Szymańscy, po obejrzeniu sokoła, stwierdzili, że ptak jest w pełni sprawny, tylko jeszcze za młody do lotu. Musiał wypaść z gniazda kilka dni przed tym, zanim nauczył się latać. Nie potrafił sam zdobyć pożywienia. Weterynarze zabrali go do swojej siedziby w leśniczówce. Tam będą go dokarmiać i obserwować, czy już jest gotowy, żeby zacząć samodzielne życie.
- Pustułka to dość pospolity gatunek sokoła – mówi Gabriela Szymańska. – W każdym mieście jest ich kilkadziesiąt par. Mają gniazda w wysokich budynkach, kominach, wieżach kościelnych, a nawet w skrzynkach na kwiaty wystawionych na balkonach mieszkań. We Wrocławiu pary lęgowe żyją m.in. w okolicach kościołów przy ul. Sudeckiej, Katedry, Kościoła Garnizonowego, w Rynku czy bloków przy ulicy Powstańców Śląskich - tu obserwowaliśmy wyjątkowo dużą samicę tego sokoła. Nasze miejskie pustułki czasami zbyt wcześnie wylatują z gniazd i lądują na chodnikach, jezdniach czy trawnikach. Jeśli znajdziemy takiego sokoła w mieście, najlepiej skontaktować się ze specjalistą, który jest w stanie ocenić stan osobnika, jego wiek i podjąć decyzję. Pustułka z Powstańców Śląskich ma około trzech tygodni i musi jeszcze przez pewien czas przebywać pod opieką. Najważniejsza jest odpowiednia dieta. Nieudolne doradztwo może doprowadzić do śmierci młodego ptaka. Mieliśmy we Wrocławiu przypadek, że odnalezioną młodą pustułkę wolontariusz radził karmić gotowanym jajkiem na twardo. Jeśli takiego ptaka spotkamy gdzieś na peryferiach -łąka, remiza śródpolna- należy go zostawić w tym miejscu. Rodzice go obserwują i prowokowani głosem żebrania będą dolatywać do niego i go karmić. Pamiętajmy także o tym, że wszystkie ptaki szponiaste w Polsce są objęte ścisłą ochroną – dodaje.
Tekst: Urszula Hreniak
foto: Tomasz Korolkiewicz
Napisz komentarz
Komentarze