Bardzo interesująco zapowiadało się ćwierćfinałowe spotkanie Pucharu Polski pomiędzy KPR Gminy Kobierzyce a MKS Perła Lublin. Zdecydowanym faworytem tej potyczki były 19 – krotne Mistrzynie Polski oraz 10 – krotne zdobywczynie krajowego pucharu podopieczne Roberta Lisa, dla którego zawodniczek ten mecz był nie tylko walką o półfinał, ale też początkiem meczowego maratonu, gdyż lada dzień czeka ich dwumecz w pucharze Challenge z hiszpańską Malagą. Dla naszych wspaniałych dziewczyn natomiast była to ogromna szansa na przejście do historii klubu z Kobierzyc oraz walki o swoje marzenia. A szansa na je spełnienie była i w ostatnim czasie rosła, gdyż wyjazdowe zwycięstwa nad Zagłębiem Lubin oraz mistrzem kraju GTPR Gdynia odbiły się szerokim echem w całej Polsce. Zdjęcia cieszących się ze zwycięstwa, nad wielokrotnymi medalistkami Mistrzostw Polski, młodych i głodnych sukcesu kobierzyczanek zalały sportowe gazety. Jednego mogliśmy być pewni – MKS na pewno nie zlekceważy drużyny z Dolnego Śląska mając w pamięci ciężki, ale wygrany niedawny mecz z KPR-em ledwie jedną bramką.
Przeciągająca się, i zarazem budząca coraz większy niepokój kontuzja Anny Mączki zmusiła trenerkę gospodyń Edytę Majdzińską do roszad w wyjściowej siódemce. Widok utalentowanej Kingi Jakubowskiej na prawym rozegraniu raczej nikogo nie zdziwił, o tyle pozycja prawoskrzydłowej zajęta przez nominalną obrotową Martynę Michalak dał kibicom sporo do myślenia. Reszta pierwszego składu nie uległa zmianie odnośnie wcześniejszych meczów – na parkiecie pojawiły się jedna z najszybszych zawodniczek ligi skrzydłowa Mariola Wiertelak, rozgrywające Beata Skalska i będąca chyba w życiowej formie Marta Dąbrowska i obrotowa Elżbieta Wesołowska. W bramce Monika Ciesiółka – niezwykle skromna i sympatyczna dziewczyna robiąca furorę w tym sezonie na parkietach Superligi. Zespół gości dysponujący bardzo wyrównanym składem, pełnym reprezentantek polski mógł sobie pozwolić na pewne eksperymenty w składzie, ale trener Robert Lis dmuchał na zimne i wystawił prawie najmocniejszy skład z Kingą Achruk, Weroniką Gawlik, Aleksandrą Rosiak oraz Valentiną Nestsiaruk.
Początek spotkania to lekka przewaga dolnośląskiej drużyny. Kobierzyczanki grały długie akcje, pokazywały ciekawe zagrywki, wszystko po to, aby dana zawodniczka z dogodnej pozycji mogła zdobyć bramkę i nie narazić się na kontrataki skrzydłowych z Lublina. Tak jak mogliśmy się tego spodziewać Martyna Michalak zbiegała za każdym razem „na drugie koło” dzięki czemu nasze rozgrywające miały więcej pola do popisu. Defensywa gospodyń z wchodzącą do obrony Edytą Charzyńską również prezentowała się bardzo dojrzale, odpowiedzialne i agresywnie z czym przyjezdne miały spory problem. Efekt? Najpierw 3:0 a następnie 7:5 dla ambitnych kobierzyczanek w 15 minucie zwiastowało dalsze emocje. Spotkanie było bardzo wyrównane. Dobrze spisywała się Monika Ciesiółka w bramce KPR-u oraz Kinga Jakubowska, która rzuciła bramkę po fenomenalnej indywidualnej akcji posługując się efektownym zwodem z obrotem, na który nabrała się kolejna rywalka w kobierzyckiej hali. Niestety po kwadransie gra gospodyń zaczęła dosyć mocno kuleć i zdobywanie kolejnych bramek nie przychodziło już tak łatwo. Nie pomogła przerwa na żądanie wzięta przez Edytę Majdzińską oraz pojawienie się na parkiecie Julii Walczak. Lublinianki wykorzystywały swoje warunki fizyczne w ofensywie i do przerwy prowadziły 12:8.
Druga odsłona nie rozpoczęła się dobrze dla miejscowej drużyny. Rzut karny wykonywany przez Annę Mączkę obroniła reprezentantka Polski Weronika Gawlik. Bramki Aleksandry Rosiak oraz Joanny Drabik zwiększyły przewagę podopiecznych Roberta Lisa do 6 bramek (15:9) w 35 minucie. Wyróżniającą się postacią KPR-u była Monika Ciesiółka, która podczas jednego posiadania piłki drużyny z Lublina trzykrotnie broniła rzuty przyjezdnych między innymi Marty Gęgi. Młody zespół z Kobierzyc próbował rożnych wariantów taktycznych w ataku, między innymi grą siódemka w ofensywie kosztem bramkarki. Nie pomogły przerwy na żądanie oraz gra w przewadze. Przyjezdne zacieśniły szyki w obronie, dzięki czemu aktywne do tej pory Martyna Michalak oraz Marta Dąbrowska miały coraz mniej miejsca na pokazanie swoich umiejętności w ataku. W 45 minucie było już 19:10 dla drużyny gości. Naszym zawodniczkom brakowało skuteczności. Trenerzy zaczęli wpuszczać na parkiet zawodniczki rezerwowe. Pojawiły się Monika Kaźmierska oraz Dominika Daszkiewicza i Magdalena Słota w bramce KPR-u. U przyjezdnych przed europejskimi pucharami odpocząć mogły kadrowiczki. Ozdobą dalszej części spotkania była piękna bramka Marty Dąbrowskiej. W końcówce spotkania widać było zmęczenie kobierzyczanek. Dziewczyny w poniedziałek nad ranem wróciły z meczu w Gdyni, jeszcze wcześniej grając mecz ligowy w Elblągu. Organizmu nie da się oszukać i zmęczenie musiało się w końcu pojawić. Wypadło akurat dziś, ale nie możemy mieć do nikogo pretensji. Zawodniczki próbowały, starały się i dopóki starczyło im sił walczyły jak równy z równym z najlepszym obecnie zespołem naszej ligi MKS Perła Lublin. Wynik końcowy 26:16 dla drużyny gości nie odzwierciedla poziomu obu drużyn. KPR jest na pewno piętro wyżej.
Za nami trudne spotkanie, przede wszystkim na poziomie mentalnym. Nieadekwatne do prawdziwych umiejętności miejscowych zawodniczek. Walka o Puchar Polski dobiegła końca. Ale nie ma co zwieszać głów. Zabrakło troszkę doświadczenia na tym etapie rozgrywek oraz przede wszystkim zdrowia i wypoczętych zawodniczek. Nasze dziewczyny Pucharu nie zdobędą, ale zebrały kolejne doświadczenia, zyskały kolejne umiejętności, które zaprocentują w następnych spotkaniach i sezonach. Zyskały również dodatkowych kibiców, których jak zwykle nie zabrakło na tym spotkaniu. Dały nam sporo emocji, niesamowitych przeżyć i wiary, że KPR Gminy Kobierzyce się rozwija i pokazuje, że takie mecze jak te wygrane w Gdyni z mistrzem Polski czy w Lubinie z Zagłębiem nie są przypadkiem. Dziękujemy za tyle i prosimy o więcej. Jeszcze wiele jest do zdobycia w tym sezonie. Walczymy dalej.
Marcin Janowski
Napisz komentarz
Komentarze