W zeszłym sezonie Kobierki przegrały wszystkie cztery spotkania z drużyną z województwa Łódzkiego dlatego podopieczne Edyty Majdzińskiej musiały się mieć na baczności. Z kolei w obecnych rozgrywkach to miejscowe dwukrotnie ograły Piotrcovię (29:24 u siebie oraz 29:26 na wyjeździe). Aby jeszcze bardziej podwyższyć atmosferę zbliżającego się spotkania należało spojrzeć w ligową tabelę, gdzie oba zespoły sąsiadują ze sobą. W przypadku wygranej gospodynie niemal na pewno zapewniłyby sobie siódme miejsce na koniec sezonu, dlatego było o co walczyć. Ostatecznie, po meczu walki i dużej liczbie błędów z obu stron, górą były zawodniczki z Dolnego Śląska ogrywając rywalki 31-25. Mecz z cyklu: zdobyć 3 punkty, przeanalizować i zapomnieć, ale kluczowe, że wygrany.
Najważniejsze pytanie jakie zadawali sobie kibice przed pierwszym gwizdkiem sędziego, dotyczące składu, było czy w pierwszej siódemce zobaczymy na parkiecie Annę Mączkę. Super snajperka kobierzyckiego zespołu przerwę na mecze reprezentacji Polski poświęciła na solidny trening i odbudowanie formy po kontuzji stawu skokowego. Edyta Majdzińska nie rzuciła jednak Ani na głęboka wodę i pierwszy skład nie odbiegał od tego, który mogliśmy zobaczyć w poprzednich spotkaniach. Kobierki rozpoczęły z Grażyną Janczak na prawym skrzydle i Kingą Jakubowską na prawym rozegraniu. Początek zmagań to już znany fragment gry, w którym obie strony „badały” nawzajem układ sił rywalek. Pierwszą bramkę w meczu z drugiej linii rzuciła Zorica Despodovska, na którą szybko odpowiedziała po kapitalnej indywidualnej akcji Kinga Jakubowska (zwód z obrotem – klasa światowa). Lepiej w mecz weszły jednak przyjezdne, które po 5 minutach prowadziły 4:2. przewaga podopiecznych Rafała Przybylskiego nie wynikała z pięknej gry jego zawodniczek a bardziej z mniejszej koncentracji miejscowych. Wydawało się, że im dłużej będzie trwało spotkanie to kobierzyczanki wrócą na właściwe tory. I tak rzeczywiście się stało. Dolnoślązaczki zacieśniły szyki obronne i przyspieszyły grę w ataku czego efektem były zarabiane dwuminutowe kary i rzuty karne (które pewnie na bramki zamieniała Mączka) łapane na młodziutkiej Jakubowskiej oraz obrotowej Elżbiecie Wesołowskiej. W efekcie po 15 minutach na tablicy widniał wynik 9:7 dla gospodyń i Rafał Przybylski poprosił o czas dla swojej drużyny. Minuta oddechu nie wystarczyła jednak gościom na poprawę gry. Kobierki, mimo iż nie grały wybitnego spotkania, to systematycznie powiększały przewagę rzucając bramki z ataku pozycyjnego (Beata Skalska, Kinga Jakubowska) oraz kontrataku (Mariola Wiertelak i Grażyna Janczak). Cudów w bramce dokonywała Monika Ciesiółka. Wynik do przerwy 19:13 wydawał się zasłużony. Najważniejszym momentem pierwszej odsłony był jednak nie wynik, a pojawienie się na parkiecie w 18 minucie Anny Mączki, którą kibice przyjęli brawami. Widać po niej było ogromny głód gry. Grała agresywnie, odważnie, wszędzie było jej pełno, najpierw tylko w ataku a później również w obronie. To głównie dzięki jej piekielnie silnym rzutom zamienianym na bramki KPR odskoczył do przerwy na kilka goli.
Wydawało się, w drugiej odsłonie emocji będzie jak na lekarstwo. Trenerka KPR-u wprowadziła na parkiet Paulinę Wojdę i Julię Walczak. Bezpieczna przewaga uśpiła chyba zawodniczki Edyty Majdzińskiej, które pierwsze minuty przegrały 1:5 i drużyna gości znowu „złapała kontakt”. Bramki Despodovskiej oraz Aleksandry Kucharskiej pozwoliły przyjezdnym wrócić do gry. Konsternacja na trybunach i niepewność na parkiecie. W 44 minucie sztab szkoleniowy kobierzyczanek poprosił o przerwę na żądanie. Po kilku konstruktywnych uwagach Kobierki wróciły na parkiet i przetrwały ten najtrudniejszy moment meczu a sygnał do ataku dała Magdalena Słota, która efektownie zatrzymała w kontrataku Monikę Kopertowską. Mimo nie najlepszej gry w ostatnim kwadransie miejscowe utrzymywały bezpieczną, kilku bramkową przewagę kontrolując przebieg wydarzeń na parkiecie. Pięknym lobem z lewego skrzydła wynik na 31:25 ustaliła Monika Kaźmierska. MVP spotkania została wybrana Kinga Jakubowska która, mimo młodego wieku, staje się jedną z liderek drużyny w tym sezonie. Oprócz wyniku najlepszą wiadomością w dniu dzisiejszym jest powrót do pełnej sprawności Anny Mączki, która szybko wróciła do wyśmienitej dyspozycji i udowodniła, że należy do najlepszych snajperek PGNiG Superligi kobiet.
Trzecie zwycięstwo odniesione nad zespołem z Piotrkowa Trybunalskiego wyrównuje powoli rachunki z tym rywalem biorąc pod uwagę poprzedni sezon oraz umacnia, a nawet, nie boję się użyć tego słowa, niemal zapewnia drużynie z Dolnego Śląska siódmą pozycję na koniec rozgrywek. 17 punktów przewagi, piąte z rzędu zwycięstwo oraz budowana od dłuższego czasu mentalność zwycięzcy nie pozwoli zawodniczkom na stratę tej lokaty. Mimo bezpiecznej przewagi dziewczyny są ciągle głodne sukcesu, chętne do pracy i rozwoju zarówno indywidualnego jak i zespołu. Widać, że praca Tomasza Antosiaka, psychologa sportu, który od tego sezonu pracuje z kobierzyckim zespołem, przynosi efekty. Teraz czeka wszystkich przerwa świąteczna a po niej zespół Edyty Majdzińskiej uda się na ligowe spotkanie do Kielc. Mimo iż utrata siódmej pozycji w tabeli raczej nam nie grozi, to końcówkę sezonu i tak należy zagrać na maksimum możliwości, co jednocześnie jest podstawą do budowy solidnego fundamentu na przyszłe rozgrywki.
Marcin Janowski
Napisz komentarz
Komentarze