Arcyciekawie zapowiadało się derbowe spotkanie w 28 kolejce Superligi kobiet w piłce ręcznej pomiędzy KPR Gminy Kobierzyce a KPR Jelenie Góra. Po jednej stronie gospodynie, które są najlepszą drużyną grupy spadkowej, prezentują najefektowniejszy handball i z meczu na mecz powiększają swoją przewagę punktową nad resztą stawki. Z drugiej strony jeleniogórzanki, walczące jak lew, które oddałyby wszystko, aby utrzymać się na przyszły sezon w Superlidze. A nad tym wszystkim unosił się zapach dolnośląskich derbów. Swoją obecnością atmosferę podgrzewali również kibice gości, którzy bardzo głośno, ale przede wszystkim kulturalnie dopingowali swoich pupili i wspólnie w miejscowymi fanami stworzyli wspaniałą otoczę zawodów. Mogliśmy spodziewać się wielkich emocji i tak też było. Ostatecznie, po ciekawym i interesującym meczu 3 punkty zainkasował KPR Gminy Kobierzyce pokonując swojego lokalnego rywala 30:22 i to ten zespół przez następne kilka miesięcy będzie królował na Dolnym Śląsku (pamiętajmy, że kobierzyczanki pokonały też na wyjeździe Zagłębie Lubin w rundzie zasadniczej).
Jak informowaliśmy państwa w przedmeczowej zapowiedzi miejscowe przystąpiły do tego spotkania osłabione brakiem Beaty Skalskiej, która jest ważnym ogniwem w układance trener Edyty Majdzińskiej. Pozostałe piłkarki były gotowe do gry i walki o każdy metr parkietu. W drużynie gości wszystkie podstawowe zawodniczki zawitały do Kobierzyc w komplecie. Pierwsza siódemka kobierzyczanek bez zmian. Na dobre zadomowiła się w niej ponownie Anna Mączka, po której nie widać już śladu kontuzji stawu skokowego. Jako prawoskrzydłowa mecz rozpoczęła Grażyna Janczak, natomiast pozycja środkowej rozgrywającej przypadła Marcie Dąbrowskiej, która do obrony zmieniała się z Edytą Charzyńską. Trener Michał Pastuszko desygnował do gry między innymi Aleksandrę Tomczyk, Sabinę Kobzar i Joannę Załogę, która otworzyła wynik tego spotkania popisując się ładną „wkrętką” z lewego skrzydła. Obie drużyny przystąpiły do tego meczu bardzo skoncentrowane i dużą uwagę poświęcały na uważną grę w obronie. Dość powiedzieć, że w 10 minucie na tablicy widniał remis 4:4 i trudno było znaleźć dogodną pozycję do rzutu jednej bądź drugiej drużynie. Dobrze w mecz „weszła” wspomniana wcześniej Mączka, która, uprzedzając nieco fakty zagrała bardzo dobre zawody, zdobywając 9 bramek przy bardzo dobrej skuteczności. Po kwadransie lekką przewagę zaczęły osiągać „Kobierki”, które jeszcze bardziej uszczelniły defensywę łapiąc rywalki kilkukrotnie na faul ofensywny, bądź bezpośrednio przechwytując piłkę. I od tego momentu swój koncert zaczęła Mariola „Turbo” Wiertelak. To ona dwukrotnie przechwyciła piłkę, była zabójczo skuteczna w kontrataku, trzykrotnie w całym spotkaniu po faulu na tej zawodniczce został podyktowany rzut karny dla kobierzyczanek. Żeby nie było jednak tak różowo Marta Dąbrowska w jednej akcji otrzymała dwie dwuminutowe kary. W 23 minucie za przypadkowe uderzenie rywalki w okolice twarzy została wykluczona po raz trzeci i w konsekwencji otrzymała czerwona kartkę. Ze smutkiem i ogromną frustracją na twarzy musiała opuścić boisko. Biorąc pod uwagę brak Beaty Skalskiej druga połowa pod względem organizacji gry ofensywnej zapowiadała się jako bardzo trudna dla podopiecznych Edyty Majdzińskiej. Warto odnotować w pierwszej części jeszcze petardę Mączki z 10 metrów i kapitalną indywidualną akcję Kingi Jakubowskiej, która zdobyła bramkę po swoim firmowym zwodzie z obrotem, na który nikt w tej lidze nie może znaleźć jeszcze lekarstwa. Jeleniogórzanki natomiast w końcówce często korzystały z usług obrotowej i to tam czaiło się największe zagrożenie z ich strony. Do przerwy 12:10 dla „Kobierek”.
Druga odsłona zapowiadała się bardzo interesująco. Obowiązki rozgrywającej po Dąbrowskiej przejęła, podpora defensywy, Edyta Charzyńska. Mimo osłabienia gospodynie nadal grały bardzo agresywnie oraz szczelnie w obronie i krok po kroku, minuta po minucie budowały przewagę bramkową nad rywalem. Nie na hurra, ale powoli, systematycznie, z dużą pewnością siebie wręcz niszczyły wszystkie argumenty jeleniogórzanek. W ataku nie popełniały niewymuszonych błędów ani strat. Klasą dla siebie był nadal „Kwiatek” czyli Mariola Wiertelak, która rozłożyła wszystkie bramkarki z Jeleniej Góry na czynniki pierwsze i każdej aplikowała gole. Nie bez powodu otrzymała nagrodę MVP spotkania. Jej kapitalna gra nie mogła ulec uwadze ekspertom. Kobierzyczankom dopisywało również szczęście, z którego skorzystała między innymi Jagoda Linkowska zdobywając bramkę z rzutu karnego po uprzednim odbiciu się piłki od dwóch słupków. Jedynym momentem, w którym przyjezdne odrabiały na chwilę jakiekolwiek straty to te, kiedy „Kobierki” grały w osłabieniu, ale chwile później wynik zawsze wracał do normy. Rezultat 30:22 ostatecznie odzwierciedla to, co działo się na parkiecie na przestrzeni całego spotkania.
KPR Gminy Kobierzyce rozsiadł się wygodnie na fotelu lidera grupy spadkowej, ale także przejął inicjatywę na Dolnym Śląsku. Zespół pokazał, że porażka w Kościerzynie to tylko wypadek przy pracy. Teraz już wszystko wróciło na właściwe tory. Warto podkreślić nieprawdopodobną pracę dziewczyn w defensywie. Kibicom nie zawsze przypada do gustu wariant obronny, ale warto podkreślić, że atakiem wygrywa się bitwy, a obroną wojny. Tym bardziej jeśli w ofensywie kobierzyczanki mają takie gwiazdy jak Anna Mączka i Mariola Wiertelak, na które zawsze można liczyć. Superliga nie zwalnia jednak tempa i kolejne sportowe emocje z udziałem dolnośląskiej drużyny już w niedzielę a rywalem będzie Piotrcovia Piotrków Trybunalski. Będzie to mecz wyjazdowy. Niewiele dobrego można powiedzieć z kolei o jeleniogórzankach. Na pewno tym meczem nie poprawiły swojej sytuacji i do ostatniej kolejki będą się biły o bezpieczne pozostanie w Superlidze na przyszły sezon. Nic jeszcze straconego, ale punkty trzeba zacząć zdobywać już od następnej kolejki. A KR Gminy Kobierzyce może powoli świętować siódme miejsce na koniec rozgrywek – najlepsze w historii klubu.
Marcin Janowski
Napisz komentarz
Komentarze