„Kilka dni później zostaliśmy wezwani do pokoju lekarskiego. Teraz już śmiało mogę powiedzieć, że złe informacje czuje się w powietrzu. Padła diagnoza: neuroblastoma IV stadium z przerzutami do wątroby, trzustki, kości, krwi... A potem: "Nie wiem, czy Państwa synek przeżyje. To bardzo ciężka choroba." Nie życzę najgorszemu wrogowi, aby kiedykolwiek usłyszał takie słowa... Ból, jaki wtedy czuliśmy, był tak palący, że nie mogłam nic powiedzieć, ani złapać oddechu. Jedyne, o czym myślałam to żeby stamtąd wybiec i przytulić mojego syna.
Długo nie mogliśmy się pozbierać po tym, co usłyszeliśmy. Mijały dni, a my wciąż żyliśmy jak w koszmarze. Wiedzieliśmy jednak, że nie możemy się poddać!
Gdy minął pierwszy szok, zaczęło się działanie...
Zaczęliśmy rozpaczliwe poszukiwania klinik i szpitali w całej Europie, które specjalizują się w leczeniu tego typu chorób. W ten sposób trafiliśmy na miejsce, które stało się naszym światełkiem w tunelu. Skontaktowaliśmy się z kliniką w Barcelonie i profesorem Mora, który jest najlepszym specjalistą w dziedzinie neuroblastomy na świecie! On zobaczył szansę dla naszego dziecka!” – piszą rodzice Lucjanka na portalu siepomaga.pl
Zbiórka dla Lucjanka prowadzona jest na stronie: https://www.siepomaga.pl/zycie-lucjanka
Więcej wiadomości na facebookowym profilu: https://m.facebook.com/Armia-Lucjanka-101605465900873/
Napisz komentarz
Komentarze