Wszystko działo się bardzo szybko i przede wszystkim spontanicznie. Byłam już po słowie z działaczami Piotrcovii i tak naprawdę brakowało tylko podpisu z obu stron pod umowami. Czas jednak mijał, kontraktu nie dostałam i zaczęłam się niecierpliwić. W międzyczasie zadzwoniła do mnie trener Edyta Majdzińska i pytała o możliwość mojego przejścia do Kobierzyc. Plan, który mi nakreśliła wydawał się konkretny, realny i przede wszystkim ciekawy. Wizja rozwoju klubu bardzo mi się spodobała. Nie zastanawiałam się długo. Zdecydowałam się na grę dla KPR-u i nie żałuję swojej decyzji.
Jakie masz pierwsze wrażenia z pobytu w nowym klubie?
Bardzo pozytywne. Klub jest stabilny finansowo, panuje tu świetna atmosfera. Wierzę, że w niedługim czasie przyjdą sukcesy. Klub ma ku temu wszelkie predyspozycje oraz fantastycznych kibiców, którym pamiętam, kiedy przyjeżdżałam tutaj z innymi drużynami na mecze ligowe.
Jesteście w trakcie okresu przygotowawczego do nowego sezonu. Za Wami ciężki i trudny obóz w Wojanowie. Nad jakimi elementami gry najwięcej tam pracowaliście?
Pracowaliśmy przede wszystkim nad siłą i wytrzymałością. Przed sezonem trzeba swoje wybiegać, a w siłowni poprzerzucać dziesiątki kilogramów, aby na pierwszy mecz w lidze być przygotowanym na 100%. Oczywiście ćwiczyliśmy również z piłkami – to jest nieodzowny element naszych treningów. Trenerka dużo czasu poświęciła również naszej grze obronnej. Wiadomo, że gdy pojawiają się nowe ogniwa w zespole, potrzeba trochę czasu, zanim zgrają się z resztą drużyny. Z pewnością jeszcze wiele czasu poświęcimy temu elementowi gry.
Przed Wami trochę przyjemniejszy okres – mam na myśli sparingi. Byłyście na turnieju w Elblągu, zagracie za chwilę w silnie obsadzonym turnieju w Czechach. Jak wygląda forma na tym etapie przygotowań?
Wiadomo, że w najwyższej formie na pewno teraz nie jesteśmy. Ona ma przyjść dopiero na początek rozgrywek. Sparingi są po to, aby wkomponować do zespołu nowe zawodniczki, poćwiczyć różne warianty taktyczne i ustawienia na boisku. Bardzo dobrze, że gramy z mocnymi przeciwnikami, gdyż cele zespołu są zdecydowanie wyższe niż w ubiegłym sezonie. Dopiero po tych grach kontrolnym będziemy mogli coś więcej powiedzieć na temat naszej dyspozycji. Pamiętajmy jednak, że turnieje przedsezonowe rządzą się swoimi prawami i wyniki w nich osiągnięte wcale nie muszą mieć przełożenie na rezultaty odniesione w lidze.
Zadomowiłaś się już w Kobierzycach? Jak Ci się mieszka w nowym miejscu?
Aklimatyzacja przebiegła bardzo sprawnie. Nie miałam problemu, aby odnaleźć się w Kobierzycach. Pochodzę z Wełtynia, czyli małej miejscowości w północno-zachodniej części kraju, dlatego bardzo dobrze się tutaj czuję. Poza tym wychodzę z założenia, że nie miejsce a ludzie są ważni. Jeśli mieszkańcy są mili i uprzejmi to w każdym miejscu człowiek powinien się odnaleźć. Podobną sytuację przerabiałam przechodząc ze Szczecina do Piotrkowa Trybunalskiego. Z początku pojawiła się lekka obawa, ale w momencie, kiedy poznałam ludzi wokół - zaniepokojenie minęło. Zawsze trzeba dać sobie trochę czasu. Z pobytu i mieszkania w Kobierzycach jestem bardzo zadowolona.
Jak to jest być nową zawodniczką w zespole? Co się czuje, kiedy wchodzi się po raz pierwszy do szatni w nowym klubie?
W Kobierzycach miałam o tyle łatwiej, że niektóre zawodniczki znałam już wcześniej albo z boiska albo prywatnie. Dlatego moje wejście do szatni przebiegło bez większego echa i bardzo płynnie. W Piotrcovii sytuacja wyglądała trochę inaczej. Gdy przychodziłam do tego klubu w szatni było dużo starszych zawodniczek, dlatego siłą rzeczy trudniej było je do siebie przekonać. W Kobierzycach panuje bardziej rodzinna atmosfera, dlatego szybko wkomponowałam się w zespół. Co nie zmienia faktu, że dziwnie jest być nowym ogniwem w drużynie. Trzeba poznawać po kolei wszystkie zwyczaje w zespole, osoby w klubie, zacząć funkcjonować na tych samych falach co reszta koleżanek. Na szczęście jestem bardzo kontaktową osobą i zazwyczaj szybko odnajduję się w nowej sytuacji. Do tego „Kobierki” przyjęły mnie jak „swoją” i od pierwszego dnia czułam się ważną częścią zespołu.
Podczas treningów i meczów kontrolnych Edyta Majdzińska wystawia Cię najczęściej na prawym rozegraniu. Czy to jest Twoja nominalna pozycja?
Na tą chwile wydaje mi się, że tak. W poprzednich klubach grałam na wielu pozycjach, w pewnym momencie miałam nawet epizod bycia w obrotową. Z reguły gram tam, gdzie akurat jest deficyt i brakuje jakiejś zawodniczki. Jestem bardzo wszechstronną szczypiornistką. Cieszę się, że mogę pomóc drużynie, gdy jest taka potrzeba. Z drugiej strony zastanawiam się czasem czy lepiej jest być niezłą zawodniczką na kilku pozycjach czy najlepszą na jednej. Najważniejsze jednak, aby grać regularnie.
Pamiętasz swój pierwszy w życiu trening? Kto Cię zaprowadził na zajęcia, jakie masz wspomnienia z tamtego okresu?
Wszystko zaczęło się w Szkole Podstawowej w Gardnie. Zorganizowano zajęcia, na które poszła większość mojej klasy, w tym najlepsze koleżanki, dlatego również chciałam brać w nich udział. Na początku rodzice podchodzili do tego bardzo sceptycznie, gdyż miałam wtedy astmę oskrzelową i bali się o moje zdrowie. Rozmowa z trenerem Dariuszem Żołnowskim, którego przy okazji bardzo serdecznie pozdrawiam, uspokoiła ich. Okazało się, że biorąc leki mogę śmiało trenować. Wraz z kolejnymi treningami coraz bardzie zaczęło mi się to wszystko podobać i tak właśnie zaczęła się moja przygoda z piłką ręczną.
Jakie stawiasz sobie cele indywidualne na ten sezon? Co chciałabyś poprawić w swojej grze?
Przede wszystkim chciałabym stać się lepszą zawodniczką niż byłam w momencie, kiedy zjawiłam się tutaj w klubie po raz pierwszy. To by oznaczało, że ciężka praca którą wykonałam dała założone efekty. Mówiąc bardziej szczegółowo, to chciałabym poprawić trochę grę w ofensywie, mam tutaj na myśli rzut sytuacyjny czy z drugiej linii. Jeśli w tych elementach zanotuję progres to będę zadowolona.
Jakie są cele drużyny na ten sezon?
Celem jest oczywiście pierwsza szóstka. Myślę, że w obecnym sezonie możemy bardzo dużo zwojować i zostać czarnym koniem rozgrywek. Nie będę składała żadnych deklaracji odnośnie konkretnej pozycji na koniec sezonu, ale plany mamy ambitne. Chcemy osiągnąć jak najwięcej i pokazać, że z „Kobierkami” wszyscy w kraju muszą się liczyć.
Rozmawiał: Marcin Janowski
Foto: Gazeta Sąsiedzka
Napisz komentarz
Komentarze