Tuż po przyjechaniu na miejsce obozowe (gdzie już tydzień wcześniej grupa starszych harcerzy i harcerek przybyła, aby postawić kuchnię, prysznice, oraz resztę infrastruktury) rozpoczęłyśmy pionierkę -prace nad postawieniem naszego podobozu. Co musiałyśmy zbudować? Łóżka, półki, kosze na śmieci, stojaki na menażki, stoliki, maszt na flagę i wiele więcej. Mimo tego że dla części z nas był to pierwszy obóz, to dzięki wcześniejszemu biwakowi,który dotyczył właśnie pionierki, wszystko poszło sprawnie i bezproblemowo.
Gdy nasze namioty już stały, prycze były wyplecione a plecaki rozpakowane, przyszedł czas na rozpoczęcie naszej obozowej obrzędowości, czyli tematu przewodniego. A w tym roku był on wyjątkowo ciekawy- okazało się bowiem, że nasza brama to w rzeczywistości wehikuł czasu, dzięki któremu przeniosłyśmy się w różne epoki, czasy i miejsca, by w każdej poznać nową kulturę oraz dowiedzieć się nowych rzeczy.
W pierwszej kolejności odwiedziłyśmy starożytną Grecję. W tym okresie mitów i filozofów poznałyśmy różnych bogów, herosów A także uczestniczyłyśmy we własnej, harcerskiej olimpiadzie. Następnie przyszedł czas na Japonię Auskę, kraj ninja. W tej epoce doskonaliłyśmy rzemiosło wytwarzania broni oraz rozważałyśmy mądrości japońskich mistrzów. Dowiedziałyśmy się również czym jest haiku i jak je ułożyć.
Pierwszy tydzień obozu minął nam bardzo szybko, na pracy , ale także wspólnym czasie z innymi drużynami, śpiewankach, nauce nowych rzeczy, zabawie i integracji. Drugi tydzień naszego obozu zaczęłyśmy od manewrów, czyli wielkiej gry terenowej całego obozu. Miałyśmy dużo czasu na integrację z osobami z innych drużyn i sprawdzenie naszych umiejętności w post-apokalipytcznym świecie.
Dzień zakończyłyśmy ogniskiem, na którym ogłoszono zwycięskie drużyny i przyznano im słodkie nagrody. Następnego dnia uczestniczyłyśmy w zajęciach o epoce Asuka, na których tworzyłyśmy broń której ninja używali do walki, oraz w zajęciach artystycznych na których rysowałyśmy portrety oraz tworzyłyśmy herby naszych zastępów. Wieczorem wybrałyśmy się na ognisko i kapliczkę po której poszłyśmy spać.
W środę zaczęłyśmy dzień od porannej toalety oraz w formie przygotowania do wędrówek dostałyśmy czas wolny na pranie i sprzątanie. Później poszłyśmy na kąpielisko i zajęcia na których uczyłyśmy się o węzłach i szyfrach. Wieczorem spakowałyśmy się i poszłyśmy spać.
W czwartek jeszcze wczesnym ranem wstałyśmy, dokończyłyśmy pakowanie i w dość deszczową pogodę wyruszyłyśmy na wędrówki do Trójmiasta. Gdy dotarłyśmy spedziłyśmy dzień w gdańsku bedąc na plaży i zwiedzając. Po południu pojechałyśmy do Wejherowa, gdzie spałyśmy. Następnego dnia wyruszyłyśmy na harce po Gdańsku, Gdyni i Sopocie. Miałyśmy różne zadania związane z poznawaniem trójmiasta, na przykład pisanie szant na molo w Sopocie, przeczytanie legendy w Gdańsku, zrobienie zdjęcia pod pomnikiem Neptuna lub zatańczenie belgijki z harcerzami w Gdyni. Po harcach wróciłyśmy do Wejherowa, skąd ksiądz z parafii w której spałyśmy zabrał nas na wycieczkę po lasach piaśnickich, gdzie poznałyśmy historię z tej okolicy w czasie II Wojny Światowej. Następnego dnia spędziłyśmy ostatni dzień wędrówek na plaży i wróciłyśmy pociągiem do Kopernicy. Tydzień zakończył się odwiedzinami, podczas których część z nas pojechała spędzić dzień z rodzicami, a reszta została na obozie, aby spędzić czas w dość luźny sposób. W dzień odwiedzin odbyła się msza i poszłyśmy kąpać się na kąpielisko, a wieczorem odbyło się ognisko o wierze związane z Harcerskimi Dniami Skupienia.
Trzeci tydzień naszego obozu w Kopernicy zaczął się od wyjazdu. We wtorek pojechałyśmy zz-tem (czyli zastępem zastępowych) na basen do Chojnic. Była to świetna okazja, żeby trochę odpocząć, popływać i po prostu spędzić razem czas poza obozem. Po kąpieli zjadłyśmy obiad w mieście, a potem wróciłyśmy do naszego leśnego życia.
Wieczorem odbyło się obrzędowe ognisko. To nie było zwykłe ognisko podczas niego przekazywane są funkcje w drużynie. Hania Boczar zakończyła swoją służbę jako przyboczna, a jej miejsce przejęły Łucja, Kasia i Maryna. Funkcję kwatermistrzyni oddała Kosa, a od tej chwili będzie ją pełnić Sara. Całość miała wyjątkowy klimat dzięki naszej poprzedniej drużynowej Hannie Bazan, która wprowadziła nas w piękny nastrój.
Środa minęła szybko przez nasze harce które akturat odbyły się w ten dzień. Część zastępowych i harcerek wybrała się do Kopernicy, żeby wykonać zadania przygotowane specjalnie na ten dzień. Wieczorem z kolei czekał na nas festiwal – pełen śmiechu, talentów i piosenek harcerskich w różnych, często zaskakujących wykonaniach.
Czwartek rozpoczął się od antyponierki, czyli burzenia tego, co budowałyśmy na początku obozu. Nasze łóżka i półki przestały istnieć, a my powoli zaczęłyśmy czuć, że to już naprawdę koniec. Wieczorem spotkałyśmy się na ostatnim ognisku drużyny. Wspominałyśmy wszystkie „epoki”, przez które przechodziłyśmy podczas obozu i zastanawiałyśmy się, co wyniosłyśmy z każdej z nich.
W piątek rano złożyłyśmy namioty i zajęłyśmy się rozbieraniem rzeczy wspólnych nasza drużyna akurat miała na głowie prysznice, a więc część poszła je burzyć, a reszta zakopywała i maskowała okopy. Po południu odbył się apel kończący obóz. Odbyły się podziękowania dla wszystkich, którzy pełnili ważne funkcje, a wieczorem nadszedł czas na Zieloną Noc. Jak co roku rozpalona została ogromna watra, przy której śpiewałyśmy do późna w nocy (choć nie wszystkie zostałyśmy aż do rana).
Sobota, ostatni dzień, zaczęła się wcześnie. Trzeba było dokończyć zakopywanie dziury po prysznicach, zjeść śniadanie i spakować się na drogę. Autobus a następnie pociąg do Wrocławia szybko się zapełnił śmiechem, grą w karty i rozmowami o tym, co najbardziej zapamiętamy z obozu. Z jednej strony było nam szkoda wyjeżdżać, a z drugiej każda z nas cieszyła się już na powrót do domu i opowieści, które przywieziemy ze sobą.
Ten trzeci tydzień był pełen podsumowań i pożegnań. Pokazał nam, jak ważne jest to, co tworzymy razem i że w harcerstwie nie chodzi tylko o namioty i ogniska, ale przede wszystkim o ludzi i więzi, które zostają z nami na długo.
St.Trop Maja Woźniak
Trop. Marianna Jósewicz
Trop. Iza Rokosz
Napisz komentarz
Komentarze