Jak narodziła się Wasza inicjatywa?
Agnieszka Tomków- Brycka – W grudniu 2017 przeżyliśmy serię włamań w naszej najbliższej okolicy. Wiemy, że plaga ta dotknęła również inne miejscowości w pobliżu. Mieszkamy w miejscu, które trochę nieformalnie nazywamy „Osadą”, czyli w części Wysokiej pomiędzy Radosną, Działkową, Jaśminową i Irysową – później do naszej akcji dołączyli mieszkańcy Wiosennej i Pogodnej. Wcześniej była to spokojna i bezpieczna okolica. Kradzieże z końca 2017 dokonywane były seryjnie, najczęściej ok. 16.30, kiedy zakorkowane są wszystkie ulice dojazdowe, więc firmy ochroniarskie nie były w stanie szybko dojechać. Włamań było u nas ok. dwunastu, jednego z sąsiadów okradziono dwukrotnie. Chyba po czwartym włamaniu powiedzieliśmy sobie, że musimy zacząć intensywnie działać we własnym zakresie.Doprowadziliśmy do spotkania z policją, na którym pojawiło się sporo osób. Padł wówczas pomysł, by wymienić się mailami – powstała pierwsza baza kontaktów. Okazało się jednak, że mimo wzajemnej komunikacji, zainteresowania mediów, spotkania w gminie proceder trwał nadal – łupem złodzieja padały kolejne domy. Od policji dowiedzieliśmy się, że brakuje jej etatów. Poczuliśmy, że jesteśmy zdani na siebie. Po którejś próbie włamania podjęliśmy próbę ujęcia złodzieja – wiedzieliśmy, że ukrył się w jednym z ogródków – zabrakło nam wtedy odrobiny szczęścia. Zorientowaliśmy się, że sposób, w jaki się komunikujemy jest nieprecyzyjny i prowadzący do braku koordynacji.
Tomasz Malinowski. Straszne było poczucie, że są napady a nie ma się do kogo zwrócić – mówię to wszystkim, którzy nie doświadczyli takiej sytuacji. W okolicy znajduje się około 50 domów – nikt nie czuje się całkowicie bezpieczny. Wtedy, w 2017, sprawca działał w kominiarce, nie wiemy nawet, czy jest to sama osoba, którą później ujęto. Złodziej zabierał przede wszystkim pieniądze i biżuterię. Ale straty nie ograniczały się do tego – w jednym z domów koszt naprawy wyłamanego okna łomem, przekroczył 24 tysiące. Zaczęliśmy obawiać się o własne życie – sprawca, który dokonuje tak zuchwałych kradzieży jest z pewnością osobą niebezpieczną, zwłaszcza, gdy zostanie zaskoczony. Złodziej musiał ukrywać się gdzieś w okolicy, na bocznych działkach i obserwować teren, cały czas czuliśmy jego obecność w okolicy.
Jak wyglądały pierwsze działania?
A.T-B. Po tym, jak jednego z sąsiadów okradziono po raz wtóry, założyliśmy specjalny profil połączony z komunikatorem. Nie chcę celowo zdradzać szczegółów – pozwala nam to błyskawicznie przesyłać informacje wśród osób zaufanych, które znamy. Podzieliliśmy się ulicami – z każdej wyłoniliśmy po dwóch przedstawicieli, dzięki czemu mogliśmy spotykać się bardziej regularnie i wprowadzać w życie pomysły.
T.M. – W końcu, po tylu latach wszyscy poznaliśmy się w okolicy – to chyba najważniejsze.
Wielu sąsiadów ma różne możliwości i umiejętności wynikające z doświadczenia i wykonywanego zawodu – wielu wniosło swoje cegiełki we wspólny społeczny projekt. Wyłoniła się również naturalnie kilkuosobowa grupa liderów. Wdrożyliśmy ład komunikacyjny. Okazało się to bardzo ważne – gdy komuś wyje omyłkowo alarm otrzymuje prosty komunikat „alarm fałszywy”. Poznaliśmy się i zintegrowali. Teraz jesteśmy w stanie zauważyć każdą obcą osobę na osiedlu. W czasie serii włamań zorganizowaliśmy również sąsiedzkie 2-4 osobowe patrole – umawiamy się po prostu, że określonej godzinie idą ci sąsiedzi, później następni. Kobiety nie chodzą po zmroku. Patrole chodziły z psami, mieszka wśród nas wielu psiarzy. Przez krótki czas po serii włamań wynajęliśmy również agencję ochrony. Stworzyliśmy na komunikatorze pod-profile między najbliższymi sąsiadami. Wiedzieliśmy, kto wyjeżdża na święta, kto zostaje. Oraz – to bardzo ważne – wszyscy zrobiliśmy przegląd systemów alarmowych w domach. Często się o tym zapomina, a urządzenia, z różnych przyczyn okazują się niesprawne.
Gdy włamania ustały, Wasza organizacja pozostała aktywna?
A.T-B. Tak. Po spotkaniu z gminą i przedstawicielami policji w świetlicy w Ślęzie dowiedzieliśmy się o patrolach i planowanym przetargu na system monitoringu. Potem uczestniczyliśmy dwukrotnie w spotkaniach Urzędzie Gminy w Kobierzycach z panem Piotrem Kopciem, zastępcą wójta. Podzieliliśmy się naszymi doświadczeniami i zgłaszaliśmy różne problemy związane z bezpieczeństwem, zadymianiem osady, nawożoną gruzo-ziemią, wynajmowaniem domów dla dużej ilości robotników sezonowych i obcokrajowców.
T.M. – Gdy powstał komunikator, ludzie nabrali zaufania do lokalnej współpracy. Jeden z naszych sąsiadów, Francuz przyszedł do nas z gotowym opracowaniem, które nazwał „Czujny Sąsiad” – we Francji takie programy mają długą tradycję i sprawdzają się bardzo dobrze, również na wsi. „Czujny Sąsiad” zorganizowany jest wedle domów i ulic. Ważną rolę odgrywa w nim komunikacja – z policją, gminą, strażą pożarną i innymi służbami. O komunikacji wewnętrznej mówiliśmy wcześniej. Powinna również zaistnieć komunikacja na linii służby i gmina – mieszkańcy: jak zabezpieczyć nieruchomość, na co zwrócić uwagę, jakie plany ma gmina, czy w okolicy mają miejsce niepokojące zdarzenia…
A.T-B. – Koncepcję „Czujnego Sąsiada” przedstawiliśmy w gminie, byliśmy na spotkaniu w dniu podpisania umowy na monitoring gminny, spotkaliśmy się z przedstawicielami zwycięskiej firmy Silezjan, z którą kontynuujemy rozmowy by skoordynować działania. Częścią „Bezpiecznego Sąsiada” jest m.in oznakowanie zewnętrzne – jakiś rodzaj tablic informujących, że teren znajduje się pod strażą sąsiedzką lub monitoringiem – w tej kwestii będziemy jeszcze rozmawiać z Silezjanem.
T.M. – Bezpieczny Sąsiad to coś więcej niż tylko ochrona przed włamaniami. To także troska o szeroko rozumiany porządek w okolicy – wycinanie krzaków, porządek w ogródku, instalacja dodatkowego oświetlenia, jeśli jest taka potrzeba, walka ze smogiem i nielegalnym wywozem śmieci. Ważna jest także edukacja – akcje ulotkowe. Liczymy, że nasz projekt stanie się wzorem dla innych miejscowości i osiedli w okolicy oraz, że gmina pomoże nam w jego realizacji. Od czasu serii włamań w końcu 2017 na naszym osiedlu nie doszło do zdarzeń kryminalnych. Hostel (1.10.2018) i nawożenie gruzo- ziemi lipiec-październik 2018 na teren nad rzeką to inne zdarzenia, na które reagowaliśmy
A.T-B. – Aspekt społeczny współdziałania jest równie ważny – urządziliśmy nawet wspólnego Sylwestra na ulicy i bal karnawałowy w restauracji. W Sylwestra 2017 „Dobry Sąsiad” miał okazję sprawdzić się w praktyce – w jednym z domów wybuchł – niegroźny na szczęście, pożar. System informacji zadział i straż pożarna pojawiła się bardzo szybko. Pojawiła się wzajemna uważność i troska.
Dziękuję za rozmowę
Rozmawiał Maciej Wełyczko
Napisz komentarz
Komentarze