Najgorzej jest w miejscach, gdzie dominuje gęsta zabudowa i beton, czyli w zasadzie w całych Bielanach Wrocławskich. Tworzą się tzw. wyspy ciepła. Nagrzewają się chodniki i ulice a potem ciepło kumuluje się i podwyższa temperaturę. Dodatkowo energia nie ma odpowiedniego ujścia, a rozgrzane elementy miejskiego krajobrazu bardzo wolno oddają ciepło. Sytuacja byłaby inna, gdyby w Bielanach było więcej drzew. Nie chodzi tu tylko o cień. Drzewa mają dużą masę zieleni, z której paruje woda i ta parująca woda obniża temperaturę. W miejscach, gdzie jest dużo drzew temperatura jest o 2- 3 stopnie niższa, niż w miejscach zieleni pozbawionych. W skrajnych sytuacjach pogodowych ta różnica dochodzi do dziewięciu, dziesięciu stopni. Jedno drzewo jest ekwiwalentem kilku klimatyzatorów. Naukowcy szacują, że zieleń przyczynia się do obniżenia temperatury powietrza o 0,4 stopnia Celsjusza w odległości nawet 100 m od terenu zieleni.
Jak walczyć z upałami? Na pewno nie przez popularną ostatnio w Bielanach wycinkę drzew. Trzeba pamiętać, że posadzenie nowego drzewa nie jest rozwiązaniem problemu. Dopiero kilkudziesięcioletnie drzewa przynoszą realną korzyść dla środowiska. Przykładowo jeden stuletni buk potrafi w godzinę wyprodukować tyle tlenu co kilka tysięcy młodych drzewek. Duża korona drzewa działa jak parasol, który ogranicza aż do 90 proc. absorpcję promieniowania słonecznego przez naszą skórę. Jest to prosta zależność, która daje nam uczucie chłodu.
Drzewa pomagają także zacienić powierzchnie zbudowane z cegły, asfaltu albo betonu, które nagrzewając się w dzień magazynują ciepło, a w nocy podwyższają temperaturę powietrza. Korony drzew mogą przechwytywać promieniowanie cieplne ze słońca i ograniczać nagrzewanie powierzchni pod nimi. Trzeba to mieć na względzie w kontekście globalnego ocieplenia.
Problem dotyka nie tylko bielanian, ale też wszystkich mieszkańców południa Wrocławia i powiatu wrocławskiego. Jedno jest pewne - temperatury w nadchodzących latach będą tylko rosnąć.
Anna Uthmann
Napisz komentarz
Komentarze