Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 20 maja 2024 06:50

Rozmowa z Martą Dąbrowską. Marzenie? Medal Mistrzostw Polski z KPR-em Gminy Kobierzyce

Jako dziecko rozpoczęła treningi piłki ręcznej w małej salce gimnastycznej. Chcąc kontynuować karierę sportową zmuszona była szukać szczęścia w innych klubach, gdyż w rodzinnej miejscowości nie było drużyny seniorek. Po kilkunastu latach wojaży, grze w kraju i za granicą, zdecydowała się wrócić domu, choć sama nie wierzyła, że się uda - Kiedyś nic jeszcze nie wskazywało na to, że ponownie zagram w zespole z Kobierzyc. Drużyna nie występowała nawet na parkietach drugoligowych a kształcenie zawodniczek kończyło się na wieku juniora. Dziś jest jedną z głównych aktorek fantastycznej postawy kobierzyckiej drużyny na parkietach Superligi. O początkach swojej przygody z piłką ręczną, o grze w zagranicznym klubie, o tym czemu warto grać w Kobierzycach oraz kiedy lubi sprzątać w domu opowie nam czołowa snajperka KPR-u Gminy Kobierzyce Marta „Śliwka” Dąbrowska.
Rozmowa z Martą Dąbrowską. Marzenie? Medal Mistrzostw Polski z KPR-em Gminy Kobierzyce

Po kilkunastu latach powróciłaś do drużyny KPR-u Gminy Kobierzyce, czyli do miejsca, w którym tak naprawdę wszystko się zaczęło. To tutaj, będąc jeszcze w szkole podstawowej, rozpoczęła się Twoja przygoda z piłką ręczną. Co znaczy dla Ciebie powrót do domu?

 Nie ukrywam, że moim marzeniem było to, żeby drużyna z Kobierzyc zaistniała kiedyś w Superlidze. Dla mnie osobiście jest to niesamowita sprawa, ponieważ znam tutaj prawie każdego, znam tych wspaniałych kibiców, którzy niesamowicie nas dopingują podczas meczów i wiem, jak dla ich jest to ważne. Bardzo się cieszę, że po latach wróciłam do domu. Jestem bardzo pozytywnie nastawiona do pracy tutaj i mam nadzieję, że wszystko nadal będzie się fajnie rozwijało.

W którymś z poprzednich wywiadów powiedziałaś, że jeszcze kilka lat temu nie wierzyłaś, że ten powrót jest możliwy…

Wtedy nic jeszcze nie wskazywało na to, że ponownie zagram w zespole z Kobierzyc. Drużyna nie występowała nawet na parkietach drugoligowych. Kształcenie zawodniczek kończyło się na kategorii juniora. Sama przez to przechodziłam i musiałam szukać jakiejś alternatywy dla siebie. Dlatego przeniosłam się do KPR-u Jelenia Góra. Cały czas oczywiście śledziłam poczynania kobierzyckiej drużyny. Z czasem dowiedziałam się, że dziewczyny grają w drugiej lidze, następnie awansowały do pierwszej. Z każdego miejsca, w którym grałam, czy to w kraju czy zagranicą, trzymałam za nie mocno kciuki i kibicowałam im.

Uprzedzając trochę fakty, gdyż sezon jeszcze trwa, czy jest to powrót tylko na chwilę czy na dłużej? Jakie masz plany na przyszły sezon, zostajesz w Kobierzycach? A może marzy Ci się kolejny zagraniczny wyjazd?

 Grę w zagranicznym klubie odhaczyłam już w zeszłym sezonie. Jest to przygoda, którą będę bardzo dobrze wspominać. Ale na teraz plany są takie, aby zostać tutaj w drużynie. Bardzo bym tego chciała.

Obecnie zajmujecie siódme miejsce w tabeli z gigantyczną wręcz przewagą punktową nad resztą drużyn, które walczą o utrzymanie. Jak oceniłabyś postawę drużyny do tego momentu rozgrywek? Jak ten wynik ma się do przedsezonowych planów?

Cóż… nie będę ukrywała, że po cichu liczyliśmy na coś więcej. Wiadomo, że nikt nie mówił tego głośno, żeby nie wywierać niepotrzebnej presji i nie nakręcać się. Uważam, że to siódme miejsce, po przeanalizowania całego sezonu, jest dobrą lokatą. Potwierdziłyśmy, że w grupie spadkowej bardzo ciężko jest z nami wygrać. W przyszłym sezonie mam nadzieję, że już z lepszym efektem będziemy dobijały się do tej „górnej szóstki”, ale na razie nie chcę składać żadnych deklaracji, gdyż zależy to od wielu czynników.

Po rundzie zasadniczej traciłyście 9 punktów do Pogoni Szczecin. Po drodze przytrafiło Wam się jednak kilka jednobramkowych porażek i przy odrobinie szczęścia, a może umiejętności, tych punktów mogło być więcej i kto wie czy teraz nie występowałybyście w grupie mistrzowskiej. Czego zabrakło? Czy ta strata punktowa jest adekwatna do Waszego poziomu?

Myślę, że zabrakło nam nie tyle szczęścia, co zimnej głowy i konsekwencji w grze w końcówkach meczów z wyżej notowanym przeciwnikiem. W ten sposób pouciekało nam sporo punktów. Ale wygrana na wyjeździe z Zagłębiem Lubin dodała nam skrzydeł. Następnie pokonałyśmy jeszcze GTPR Gdynia, ustępującego w tym sezonie Mistrza Polski. Zagrałyśmy dużo fajnych meczów z „górną szóstką”. Generalnie wydaje się, że zabrakło niewiele, ale na tamten czas złożyło się na to kilka czynników.

Ostatnio przytrafiło Wam się kilka słabszych meczów. Z KPR-em Ruchem Chorzów udało się wydrzeć zwycięstwo w samej końcówce, z kolei w meczu w Kościerzynie wyglądałyście słabiej fizycznie, ale z przyczyn od Was niezależnych. Natomiast druga połowa spotkania wyjazdowego w Piotrkowie Trybunalskim była chyba najsłabsza w tym sezonie. Czym jest spowodowana Wasza gra falami? Czy nie jest przypadkiem tak, że przy kilkunastu punktowej przewadze nad resztą stawki ten poziom koncentracji nie jest na najwyższym poziomie?

Ciężko jednoznacznie powiedzieć czym nasze słabsze momenty w grze są spowodowane. Myślę, że zarówno ja jak i koleżanki z zespołu do każdego spotkania podchodzimy tak samo zmotywowane i skoncentrowane. Chcemy wyjść na parkiet i wygrać. Fakt - przydarzyły nam się ostatnio słabsze momenty. Podróż na mecz do Kościerzyny na pewno miała wpływ na naszą kondycję fizyczną, ale proszę tego nie odbierać jako tłumaczenie naszej porażki. Do końca sezonu chciałybyśmy już jednak wszystko wygrać i potwierdzić, że te słabsze momenty są jedynie wypadkiem przy pracy.

W tym sezonie Superligi (rozmawiamy przed spotkaniem ligowym z Koroną Handball Kielce) rzuciłaś 87 bramek. W dużej mierze odpowiadasz za siłę ofensywną drużyny. Czy czujesz się liderką zespołu? Pytam, ponieważ pod nieobecność w kilku meczach kontuzjowanej Anny Mączki to przy Twoim nazwisku w protokole meczowym przypisana była zazwyczaj największa ilość bramek.

Czy czuję się liderką? Sama nie wiem, ciężko powiedzieć. Myślę, że jest tutaj kilka zawodniczek, które zdobywają więcej bramek ode mnie.  Gdy brakowało przez kilka spotkań Ani Mączki to siłą rzeczy ciężar zdobywania goli musiał na kimś spocząć i cieszę się, że w tamtym trudnym okresie temu podołałam. Przede wszystkim jednak chciałabym, aby nasza gra wyglądała dobrze, żeby styl nasz satysfakcjonował, żebyśmy wygrywali i wtedy drugorzędną sprawą będzie kto ile bramek rzucił.

Jak oceniłabyś swoją dyspozycje w tym sezonie? Wiem, że trudno jest oceniać siebie, ale przed sezonem na pewno postawiłaś przed sobą jakieś indywidualne cele. Udało się je zrealizować?

 Myślę, że połowicznie tak. Na pewno to co pokazałam do tej pory to nie jest wszystko na co mnie stać. Wiem, że w wielu meczach mogłam zagrać trochę lepiej. Niby jestem u siebie w domu, ale jednak jest to dla mnie nowy klub i mimo wszystko potrzebowałam troszeczkę czasu, aby się zaaklimatyzować. Wydaje mi się, że w przyszłym sezonie, jeśli tylko będę zdrowa i w pełni uda mi się przepracować cały okres przygotowawczy, mogę grać jeszcze lepiej.

Nad jakim elementem gry musisz najwięcej pracować? Gdzie Marta Dąbrowska ma największe rezerwy?

Tak jak można było zauważyć, w drugiej części sezonu zmieniałam się do obrony z Edytą Charzyńską. I to jest ten element, nad którym chciałabym się skupić. Wiadomo, że zawsze znajdzie się coś do poprawy. Każdego dnia ciężko trenuję, aby stać się jeszcze lepszą zawodniczką. Jednak obrona to będzie główny punkt do poprawy. Teraz, korzystając trochę z okazji, że mamy tak dużą zaliczkę punktową w tabeli, trener Edyta Majdzińska próbuje wystawiać mnie do obrony i tym samym zaczęłyśmy przygotowania, w tym elemencie gry, do przyszłego sezonu.

Z drużyną współpracuje Tomasz Antosiak, psycholog sportowy. Jak wygląda współpraca zawodniczek z trenerem mentalnym? Odbywacie jakieś ćwiczenia, spotkania w grupie, rozmowy indywidualne?

Z Tomkiem mamy naprawdę dobry kontakt. Przyszedł do nas w tym sezonie. Pracuje z nami zarówno indywidualnie jak i grupowo, żebyśmy prezentowały się lepiej jako zespół, lepiej się dogadywały, żeby w przypadku jakichś konfliktów w drużynie umiejętnie to wszystko rozładować i rozwiązać. Korzystałam również z sesji indywidualnych u Tomka, które bardzo mi pomogły i z pewnością nadal będę je praktykować. Uważam, że praca z trenerem mentalnym jest bardzo ważna i przydatna.

W kilku słowach, jakim trenerem jest Edyta Majdzińska?

Perfekcjonistka i profesjonalistka. Jest zawsze bardzo dobrze przygotowana zarówno na treningi jak i mecze. Codzienne zajęcia są ciekawe, zróżnicowane. Przygotowując się do spotkania zawsze ma przygotowane fragmenty wideo z grą przeciwnika. Potrafi zadbać o najdrobniejszy szczegół. Każdy detal ma dla niej ogromne znaczenie. Współpraca układa się bardzo dobrze.

Podczas swojej kariery miałaś przyjemność występować w kilku klubach. Oczywiście muszę spytać o Twój pobyt zagranicą. Jak w ogóle doszło do tego, że pojawiło się zainteresowanie z ligi francuskiej?

Zawsze marzyłam o tym, aby wyjechać kiedyś do Francji. Odkąd pamiętam chciałam spróbować swoich sił w tej lidze. Cieszę się bardzo, że to mi się udało. Było w tym wszystkim trochę przypadku. Mój ówczesny menadżer zaprosił innego menadżera z Francji i razem mieli udać się do Elbląga oglądać leworęczną zawodniczkę. Ja występowałam wtedy w drużynie z Gdańska i nasz mecz rozgrywany był 2-3 godziny wcześniej. Zjawił się na tym meczu, zobaczył jak gram i następnie zaprosił na kolację. Pamiętam, że wracając z meczu byłam zupełnie nieświadoma tego, że ktoś taki ogląda nasze spotkanie. Zaproponował, żebym w tydzień się zastanowiła, czy chcę wyjechać i grać dla drużyny z okolic Paryża. Stwierdziłam więc, że to musiało być jakieś przeznaczenie. Nie zastanawiałam się zbyt długo nad podjęciem decyzji. Wszystko działo się szybko. Poprosiłam, żeby przetłumaczyli mi kontrakt, zadzwoniłam do mamy, do chłopaka i praktycznie w tydzień czasu byłam już jedną noga we Francji.

Jak wspominasz swój pobyt we Francji? Jak wygląda poziom ligi? Miałaś problemy z językiem, z aklimatyzacją?

Grałam w klubie, który występował w drugiej lidze. Ale spokojnie mogę stwierdzić, że mógłby rywalizować jak równy z równym z zespołami z naszej Superligi. Jestem osobą, która raczej nie ma problemów z aklimatyzacją. Niemniej jednak był spory problem z językiem, dlatego że we Francji bardzo niechętnie i bardzo niewiele osób rozmawia po angielsku. Miałam tam 2-3 koleżanki, w tym jedna Czeszka, z którą porozumiewałam się po polsku, czesku i angielsku. Sprawy językowe były największą barierą do pokonania. Czas spędzony we Francji wspominam jednak bardzo dobrze, nadal mam tam dużo znajomych, a co zwiedziłam to moje. W wolnej chwili kupowałam bilet do metra i jeździłam do Paryża.

Reprezentacja Polski – temat, który daje do myślenia? Pozostawiasz to jako niespełnione marzenie czy jednak ciągle wierzysz w powołanie do kadry narodowej?

Jakbym powiedziała, że nie wierze w powołanie do reprezentacji kraju to bym skłamała. Po to tutaj przyszłam, po to każdego dnia ciężko trenuję i staram się być coraz lepsza. Nie ukrywam, że jeśli trener kadry Polski stwierdziłby, że Marta Dąbrowska nadaje się, z pewnością byłoby to spełnienie moich marzeń. Kiedyś dostałam powołanie do kadry B co daje mi wiarę i nadzieję, że nie wszystko jeszcze stracone. Na pewno nie składam broni w tym temacie.

Jak wygląda Twoje indywidualne przygotowanie do meczu? Masz jakieś swoje rytuały przed zawodami, jak się wyciszasz, koncentrujesz?

Każdy dzień meczowy jest u mnie bardzo podobny. Mam kilka swoich rytuałów, które pomagają mi się dobrze przygotować do meczu. Wstaję rano, robię sobie dobre śniadanie, to podstawa. Później siadam na chwilę, wypijam kawę. Następnie puszczam muzykę i zaczynam sprzątać. Wtedy jest moment, kiedy powoli zaczynam skupiać się na meczu. Oglądam jeszcze fragmenty gry przeciwnika, zastanawiam nad tym jak zagrać. Później czeka mnie prysznic, obiad i godzinę przed spotkaniem jestem już w „trybie meczowym” w szatni. Puszczam muzykę i czekam na rozgrzewkę.

Co się dzieje bezpośrednio po meczu? Wracasz do domu i rozgrywasz ten mecz w głowie jeszcze raz, analizujesz co mogłaś zrobić lepiej? A może zapominasz o wszystkim i czekasz na analizę trenera?

Na „dzień dobry” od razu analizuję swoją grę. Co mogłam zrobić lepiej, co zrobiłam źle, jak, dlaczego. Pojawia się dużo pytań i szukam na nie odpowiedzi. Są to oczywiście analizy pod wpływem emocji. Na następnym treningu z trenerem wszystko już analizujemy na spokojnie, oglądamy mecz jeszcze raz, zwracamy uwagę na błędy i wyciągamy wnioski zarówno po meczach wygranych jak i przegranych.

Jako profesjonalny sportowiec zwracasz uwagę na odżywianie? Uważasz, że odpowiednia dieta może mieć wpływ na Twoją formę?

Kiedyś byłam nieświadomą tego wszystkiego zawodniczką. Teraz wiadomo, że jest moda na fit i zdrowe odżywianie. Jeszcze 8-10 lat temu ten termin nie był zbytnio praktykowany. Teraz oczywiście dbam o dietę, staram się jeść zdrowo i nie przesadzać z niepotrzebnymi kaloriami. Uważam, że ma to ogromny wpływ na moją formę i staram się tego pilnować. Aczkolwiek nie mówię, że nie pozwalam sobie czasami na gofry i lody (śmiech).

Co robisz poza piłką ręczną, uczysz się, pracujesz, czy postawiła wszystko na handball?

Naukę już zakończyłam, jestem magistrem Wychowania Fizycznego. Na razie moje życie zajmuje tylko piłka ręczna. Kiedyś przez rok uczyłam w szkole WF-u, jednak stwierdziłam, że to chyba nie jest moja droga. Nie zamykam się w przyszłości przed podjęciem pracy, ale na tą chwilę wszystko poświęcam piłce ręcznej.

Jak wygląda świat Marty Dąbrowskiej poza piłką ręczną? Czym się zajmujesz, jak spędzasz czas wolny?

Jestem bardzo towarzyską osobą, lubię spotykać się z przyjaciółmi, słuchać muzyki, spędzać aktywnie czas. Dużo czasu poświęcam również rodzinie, gdyż po tylu latach spędzonych poza domem jest co nadrabiać.

Piłkę ręczną zaczęłaś trenować w 3 klasie szkoły podstawowej. Kto zaprowadził Cię na pierwszy trening?

Będąc jeszcze małym dzieckiem mój tato zabierał mnie na swoje mecze, gdyż trenował piłkę nożną. Więc już od małego mój świat kręcił się wokół piłki. Gdy dowiedziałam się, że pojawiła się sekcja piłki ręcznej w szkole to stwierdziłam, że pójdę i spróbuję. I tak zostało do dzisiaj.

Jak rodzice podchodzili do Twoich treningów? Stopowali, naciskali na naukę czy pomagali i dopingowali?

Moi rodzice od samego początku bardzo mnie wspierali. Nie było z ich strony żadnych zakazów. Bardzo mi wtedy zaufali i wiedzieli, że sobie poradzę. Był czas na treningi, ale także na naukę. Poza tym rodzicie widzieli, ile radości sprawia mi piłka ręczna i chyba nie mieli serca mi jej zabraniać (śmiech). Tato był bardzo związany ze sportem i myślę, że to dzięki niemu miałam taki zapał.

Kobierzyce to dobre miejsce do uprawiania sportu?

Wydaje mi się, że Kobierzyce, jak my to mówimy „Kobierki” są wspaniałym miejscem do tego, aby uprawiać sport. Można powiedzieć, że wszystko tutaj mamy pod nosem. Byłam w szoku, kiedy wróciłam do KPR-u i dowiedziałam się, że jest tutaj tyle różnych sekcji sportowych, z których, co ważne, można skorzystać za darmo. Do tego dochodzi nowoczesna siłownia, piękna wielofunkcyjna hala sportowa. W momencie, kiedy ja zaczynałam trenować była tylko mała sala do ćwiczeń oraz asfalt na zewnątrz, z którego można było korzystać i na tym koniec. Teraz natomiast jest dużo możliwości praktycznie dla każdego i jestem tym faktem bardzo pozytywnie zaskoczona.

Jakie są Twoje marzenia sportowe?

Zawsze takim największym marzeniem był wyjazd na Igrzyska Olimpijskie. Chociaż powoli będę chyba musiała je schować do archiwum. Niezmienionym pozostaje jednak zagrać z orzełkiem na piersi. W przyszłości natomiast chciałabym sięgnąć po medal Mistrzostw Polski z KPR-em Gminy Kobierzyce. To byłoby coś.

 W meczach występujesz z koszulką z numerem 77. Dlaczego akurat ten wybrałaś?

Bo Ania Mączka zajęła 7 (śmiech). Zawsze te dwie liczby przewijały się w klubach, w których występowałam. W Jeleniej Gorze była podobna sytuacja. Wróciłam do zespołu po występach w drużynie z Koszalina i siódemka była już zajęta, więc pomyślałam – dlaczego nie dwie siódemki?

Na co stać KPR Gminy Kobierzyce w najbliższych latach? Czy możliwa jest walka o pierwszą czwórkę a nawet o medale?

Wydaje mi się, drużyna z Kobierzyc staje się powoli bardzo atrakcyjnym wyborem dla innych zawodniczek. Jesteśmy fajnym zespołem, klub jest stabilny, cały czas chce się rozwijać i w kolejnych latach na pewno będziemy szli do przodu. Zobaczymy w przyszłym sezonie kto do klubu przyjdzie, kto odejdzie, bo to też będzie miało istotne znaczenie, ale myślę, że walka o pierwszą szóstkę jest jak najbardziej realna.

Czego życzyć Marcie Dąbrowskiej w końcówce sezonu?

Z pewnością wygrania trzech ostatnich meczów i żeby obyło się bez żadnych kontuzji w zespole.

A indywidualnie?

Udanych 30-tych urodzin, które już niedługo (śmiech). I fajnych wakacji!

 

Rozmawiał Marcin Janowski

Foto: Gazeta Sąsiedzka



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
mgła

Temperatura: 10°CMiasto: Wrocław

Ciśnienie: 1014 hPa
Wiatr: 2 km/h

Komentarze
Autor komentarza: Mikołaj PawlakTreść komentarza: Łukasz to jest gość !Data dodania komentarza: 23.11.2023, 09:41Źródło komentarza: MAILO – psi champion z Kobierzyc!Autor komentarza: AniaTreść komentarza: Czekamy na najlepszą szkołę w Bielanach Wrocławskich :)Data dodania komentarza: 17.11.2022, 01:10Źródło komentarza: American School of Wrocław – wkrótce z nowym zespołem edukacyjnym w Bielanach WrocławskichAutor komentarza: JacekTreść komentarza: ta cała przerubka dróg to jedno wielkie gówno ja proponuję wszystkim w odległości do jednego kilometra od przyszłej autostrady złożyć wnioski o odszkodowanie jak jeden mąż i żona bo najpierw wydają pozwolenia na budowę a potem budują drogę pod nosem najlepiej niech puszczą drogę przez podwurko tych planujących drogi niema nigdzie tak powalonych polityków jak w Polsce powinni mieć napisane na plecach ubij waćpan wstydu oszczędźData dodania komentarza: 15.11.2022, 18:59Źródło komentarza: Autostrada A4. Zbliża się potężny remont na terenie gminy KobierzyceAutor komentarza: JATreść komentarza: moje dziecko chodzilo do złobka asw i bardzo nie polecam. Rozwiazałąm umowe po kilku miesiacach. Dzieci nawet takie malutkie siedza i ogladaja bajki w złobku... Mam jeszcze inne zastrzezenia o ktorych nie chce tu pisac.Data dodania komentarza: 15.08.2022, 15:16Źródło komentarza: American School of Wrocław – wkrótce z nowym zespołem edukacyjnym w Bielanach WrocławskichAutor komentarza: Wrocław Treść komentarza: Moje dziecko jest w ASW od początku puki było mała kameralna placówka było super wszystko dopilnowane. Aktualnie podstawówka to nie porozumienie dzieci się nie uczą program jest nie realizowany . Zamiast się uczyć włączają filmy do oglądania albo proponują rysowanie lektur w 4 klasie . Zdecydowanie nie polecam . Szukam alternatywny bo płaci się dużo pieniądze ze przechowanie dzieci. Data dodania komentarza: 27.02.2022, 02:50Źródło komentarza: American School of Wrocław – wkrótce z nowym zespołem edukacyjnym w Bielanach WrocławskichAutor komentarza: yyyTreść komentarza: kolejny oświecony z poziomem wiedzy medycznej 0. Przekazujący baśnie i wierzenia z mchu i paproci, że niby szczepienia sa groźne itd. Jak nie masz wiedzy i doświadczenia to posłuchaj tych co mają. Nie jednego nawiedzonego pseudo lekarza ale większości lekarzy. Data dodania komentarza: 14.11.2021, 22:27Źródło komentarza: Wrocław szykuje punkty szczepień masowych. Szczepienia drive-thru na lotnisku