Decyzją kibiców zostałaś wybrana MVP sezonu 2017/2018 w drużynie KPR-u Gminy Kobierzyce. Co znaczy dla Ciebie to wyróżnienie?
W ogóle nie spodziewałam się takiego wyróżnienia. Jest to fantastyczne uczucie, kiedy zostajesz doceniony przez grono ludzi. Chciałam bardzo podziękować tym wszystkim, którzy oddali na mnie swój głos i docenili moją pracę wykonaną w tym sezonie. Śmiało mogę powiedzieć, że mamy najlepszych kibiców w kraju. Grałam w wielu halach w Polsce i wszędzie tam daleko do atmosfery, która panuje podczas meczów w Kobierzycach. Słowa uznania należą się również koleżankom z zespołu, sztabowi szkoleniowemu oraz zarządowi, gdyż na mój sukces zapracowało tak naprawdę wiele osób. Z pewnością nagroda MVP zmotywuje mnie do jeszcze cięższej pracy.
Siódme miejsce na zakończenie rozgrywek to pozycja na wyrost, adekwatna do waszych możliwości czy może poniżej oczekiwań?
Nie ukrywam, że po zakończeniu rozgrywek czuliśmy lekki niedosyt. Jednak po głębszej analizie wydaje mi się, że siódma pozycja jest na miarę naszych aktualnych możliwości. Ponieśliśmy kilka jednobramkowych porażek z drużynami bardziej doświadczonymi, gdzie szczególnie w końcówkach tych spotkań zabrakło nam chłodnej głowy. Z drugiej jednak strony udało nam się odnieść pojedyncze zwycięstwa z zespołami z górnej szóstki, ale to było za mało, aby w tym sezonie na stałe tam zagościć. Niemniej jednak wygrane w Gdyni z Vistalem czy z Zagłębiem w Lubinie dały nam dodatkową wiarę we własne możliwości i jest to dobry prognostyk na przyszłość. Trzeba pamiętać, że jesteśmy jednym z najmłodszych zespołów w Superlidze. Różne braki, które pojawiają się podczas meczów próbujemy nadrabiać walką i ambicją. W przyszłych rozgrywkach powinno być lepiej.
Jakbyś oceniła swoją dyspozycję w tym sezonie? Udało Ci się zrealizować cele, które postawiłaś przed sobą?
Sezon zaliczam do udanych, zrealizowałam większość swoich przedsezonowych założeń. W każdej minucie spędzonej na parkiecie chciałam dać od siebie jak najwięcej. Jeden z celów to gra „jeden na jeden”, w której mogę wykorzystać swój atut szybkości. Chciałam więcej z tego korzystać i uważam, że to mi się udało. Myślę, że mam jeszcze spore rezerwy, które postaram się pokazać w przyszłym sezonie.
W Lubinie grałaś trochę mniej i do tego wypadłaś na kilka miesięcy z powodu kontuzji. Przychodzisz do KPR-u i rzucasz 128 bramek. Skąd u Ciebie ta metamorfoza?
Nie mówiłabym tutaj o jakiejś dużej metamorfozie. W Zagłębiu Lubin panowała bardzo duża rywalizacja i często grałam nie na swojej nominalnej pozycji, bo na prawym skrzydle. Jak wiadomo zawodniczce praworęcznej bardzo trudno jest pokazać tam wszystkie swoje atuty. Było to doskonale widać na przykładzie naszej drużyny, gdzie szczególnie w końcówce sezonu pozycja prawoskrzydłowej była łatana przez kilka koleżanek. W Kobierzycach zostałam obdarzona sporym kredytem zaufania, grałam dużo, więc samych sytuacji rzutowych oraz goli było zdecydowanie więcej niż w Lubinie.
Jaki wpływ na Twoją formę miała trener Edyta Majdzińska?
Z trenerką Edytą Majdzińską współpracuje mi się bardzo dobrze. Dużo nauczyłam się od niej w tym sezonie. Jest bardzo skrupulatna i zwraca uwagę na każdy szczegół. Na treningi nie przychodzi z marszu, jest zawsze bardzo dobrze przygotowana do zajęć. Jej cecha charakterystyczna to profesjonalizm. Uważam, że pod względem taktycznym czy motorycznym byłam przygotowana zdecydowanie lepiej niż w zeszłych sezonach.
Wszyscy wiemy, że Twoimi największymi atutami jest szybkość i doskonała technika. Jaki element gry chciałabyś w takim razie poprawić? W czym możesz być jeszcze lepsza?
Myślę, że wiele jest takich elementów, które można poprawić. Pracować trzeba cały czas, żeby nie stać w miejscu. Bo tak naprawdę kto stoi w miejscu ten się cofa. Jednym z takich elementów jest skuteczność i nad nią będę chciała się przede wszystkim skupić w okresie przygotowawczym.
Jakie to uczucie wrócić po kilku latach do domu, do miejsca, w którym rozpoczęłaś przygodę z piłką ręczną? Po drodze zwiedziłaś kilka klubów.
Nie ukrywam, że bardzo się cieszę z faktu powrotu do domu. Wcześniej nie było możliwości, aby zostać na dłużej, gdyż szkolenie kończyło się na wieku juniora. Musiałam szukać szczęścia gdzieś indziej. W wieku 15-tu lat wyjechałam do Gliwic do Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Później grałam we Wrocławiu, Jeleniej Górze i Lubinie a teraz historia zatacza koło i wróciłam do Kobierzyc. Bardzo dobrze się tutaj czuję. Wspomnienia z dzieciństwa też są bardzo pozytywne. Na pierwsze zajęcia zaprowadziła mnie moja siostra, która rok wcześniej zaczęła trenować. Moją pierwszą trenerką była Renata Jastrzębska, później Wojciech Duczek są to osoby, którym bardzo wiele zawdzięczam. Szybko odnalazłam się w tej dyscyplinie sportu i cieszę się, że podążam tą ścieżką w życiu.
Jak wygląda Twoje przygotowanie do meczu? Masz jakieś rytuały, które pomagają Ci odpowiednio nastawić się do zawodów?
Wiadomo, że „dzień meczowy” rożni się od zwykłego dnia. Jeśli chodzi o mnie to taki dzień zaczynam od porządnego śniadania. Następnie przechodzę do analizy gry przeciwnika, szukam słabych stron rywali, sprawdzam, jak zachowuje się podczas meczu zawodniczka, naprzeciwko której będę grała. Ale też nie za dużo, żeby nie przedobrzyć. Po południu obiad, duża kawa, pełna mobilizacja i powoli wchodzę w „tryb meczowy”.
Widać, że atmosfera w szatni jest bardzo dobra…
Tak, jeśli chodzi o atmosferę to pod tym względem nie ma się do czego przyczepić. W szatni nie ma żadnych grupek, podgrupek. Spędzamy czas razem w klubie, ale także poza nim. Tworzymy zgraną paczkę i bardzo mi się to podoba. Do tego mamy Śliwkę (Marta Dąbrowska) w zespole, która zaraża nas wszystkich pozytywną energią (śmiech).
Jakbyś oceniła letnie wzmocnienia zespołu? Doszły Monika Koprowska, Aleksandra Kucharska i Karolina Mokrzka?
Są to dość młode i utalentowane zawodniczki. Wierzę, że wniosą wiele dobrego do naszego zespołu oraz zwiększa rywalizacje w drużynie. Skład powinien być bardziej wyrównany. Sztab szkoleniowy będzie miał większe pole manewru i duży ból głowy na kogo postawić w wyjściowym składzie na pierwszy mecz sezonu.
Przerwa między rozgrywkami jest dość długa. Przygotowania do sezonu zaczynacie w połowie lipca. Jak w tym okresie dbasz o podtrzymanie formy?
Fakt, wolnego czasu jest dość dużo, ale nie można go w całości przeznaczyć na leniuchowanie. Zresztą ja nie potrafię przez dłuższy czas nic nie robić. Tydzień, maksymalnie dwa tygodnie w zupełności mi wystarczają na regenerację. Następnie zaczynam się powoli ruszać i szukam wszelkiej, bezpiecznej aktywności fizycznej. Każda z nas w połowie czerwca rozpoczęła już treningi indywidualne, polegające głównie na bieganiu i ćwiczeniach w siłowni. Dostałyśmy rozpiskę od trenerki i wiemy co i jak robić podczas wakacji i szczegółowo się jej trzymamy. A od 16-go lipca zaczynamy już wspólnie przygotowania z drużyną.
KPR Gminy Kobierzyce wydaje się być zespołem bardzo rozsądnie budowanym. Krok po kroku idziecie do przodu. Na co Was będzie stać w nadchodzącym sezonie?
Nie chciałabym składać na razie żadnych deklaracji, gdyż wszystko jest zależne od wielu czynników. Mogę obiecać, że zrobimy wszystko, aby zajść jak najwyżej i poprawić wynik z zeszłego sezonu, bo to oznaczałoby rozwój. Uważam jednak, że nadchodzący sezon będzie dużo trudniejszy. Wiele zespołów już wie na co nas stać i z pewnością nikt nas nie zlekceważy. My mamy jednak swoje plany i marzenia, które będziemy chcieli zrealizować.
Rozmawiał Marcin Janowski
Foto: Gazeta Sąsiedzka
Napisz komentarz
Komentarze